Szkoła czyli miejsce znane każdemu, dosłownie każdemu. Każdy, jeden krócej, drugi dłużej, chodził do szkoły. Każdego roku kształt szkoły czy edukacji jest inny. Każdy ma swoje zdanie na temat systemu samego w sobie, zmian czy innych dziwnych pomysłów rządzących. A szkoła jak stała tak stoi. Jak ten dąb Bartek co to już nie jedno widział i nie jedno przeżył.
Ale przełom lutego i marca 2022 roku, nieodwracalnie zmienił nasze dziś i jutro. 23 lutego jeszcze było normalnie, wczoraj jeszcze mówiła bym o pomysłowych zmianach i krzywdzie systemu, przez ostatnie ponad 20 dni zastanawiam się czy moja uczennica żyje, ma co jeść i pić, następnie czy dotarła już do granicy Ukrainy i czy uda Jej się wyrwać z pazurów tej wojny. Dziś zastanawiam się ile to jeszcze potrwa, jeszcze chwilę temu zastanawiałam się co gdyby to Polska została zaatakowana, gdzie uciec, co spakować. Jak ratować siebie i innych.
Ale dzisiaj myślę jeszcze o jednej kwestii. O tym, że ludzie potrzebują pomocy, a jedna z gałęzi pomocy to normalne życie dzieci, młodzieży, uczniów. Jak im stworzyć tutaj warunki, jak pomóc w traumie, jak to zamierzają Rządzący zorganizować, kiedy nie ma nauczycieli mówiących po ukraińsku, a przynajmniej jeśli są to jest ich niewiele. Jak wprowadzić dzieci nie mówiące po polsku, w nowe środowisko po tym jak uciekły z piekła, a co więcej pewnie widziały rzeczy, których nie da się odzobaczyć. Dla mnie, osoby dorosłej, niektóre zdjęcia czy filmy są tak straszne, że nie jestem w stanie tego opisać, serce się rozrywa, brakuje tlenu z rozpaczy..a co dopiero młody człowiek, często jeszcze małe dziecko…
I tu wchodzimy do polskich realiów szkolnych. Klasy wypchane po brzegi, szkoły jeszcze z podwójnym rocznikiem, często bez możliwości zarówno lokalowych jak również kadrowych.
Są pewne rozwiązania, które mnie się nasuwają natychmiast na myśl, ale Rząd jakby tego nie zauważa. Zadziwia mnie beztroskie pojęcie Ministerstwa, przecież nauczyciele, dyrektorzy i szkoły w całości dadzą radę. Gdy strajkowaliśmy, mówili, że jesteśmy nikim i możemy zmienić zawód. Dziś mówią, że zdziałamy cuda, rozciągniemy etaty i mury szkół.
Żeby była jasność ja jestem w 1000% za tym, że pomoc jest niezbędna. Trzeba robić jak najwięcej, żeby ulżyć uciekającym z terenu konfliktu wojennego, a jednym z elementów jest umożliwienie nauki dzieciom i młodzieży.
Aktualnie tworzy się oddziały klasowe, które mają uczyć języka polskiego – czyli tworzymy szkoly językowe. Pomijając już, że systemy edukacji w Polsce i Ukrainie są inne, tak więc uczniów cofa się do niższych klas.
Wróćmy do tego co mnie przychodzi do głowy, a jakoś nikt nie wspominał. Jak to możliwe, że uciekających lekarzy i pielęgniarki z Ukrainy zaprasza się do nostryfikacji dyplomów i zezwoleń wykonywania zawodu, czemu zatem nie można tak zrobić z nauczycielami, którzy niewątpliwie też znaleźli się w Polsce ratując siebie i swoich bliskich. Czemu ich nie można zatrudnić, aby właśnie dzieciom ułatwić aklimatyzację w nowym rzeczywistości?!
Tak więc wczoraj szkoła była pełna rozterek, zmieniona do granic możliwości, dziś jest skoncetrowana na pomaganiu, często bez narzędzi, w chaosie i niepewna jutra.
Oby już tylko sekunda nas dzieliła od pokoju na świecie? Oby te tygodnie, które już wydają się jak wieczność faktycznie w oceanie lat były tylko sekunda…
Jaka czeka nas przyszłość? Bo, że bezpowrotnie świat się zmienił to już wiemy, dziś trzeba myśleć, jak się w tym świecie na nowo odnaleźć i zaaklimatyzować…
Keep Calm and Carry On
J.