Jak doskonale wiecie, jakiś czas temu pytałam na Instagramie jakie szczotki polecacie do włosów oraz dzieliłam się z Wami informacją o tym, że testuję dwa szampony. Dziś przyszedł czas podsumowania, a wśród tych trzech produktów znalazłam prawdziwe odkrycie. Dzięki uprzejmości firmy fryzomania mogę podzielić się z Wami moimi wrażeniami:)
Moje włosy są długie, farbowane, niewątpliwie obciążone prostowaniem i pozostawieniu do samoistnego wysuszenia. Co więcej, wiem doskonale, że nie powinno się spać w rozpuszczonych włosach, ale przemóc się nie mogę, bo albo mi gumka przeszkadza albo gdzieś coś ciągnie, dramat wiem. Miałam w swoim czasie dwie kreatyny, tak zabieg bomba, ale ustalmy kogo normalnie stać na wywalenie co rusz takiej kasy na włosy. Ustalmy, są inne priorytety. Tak czy owak, niewątpliwie moje włosy są przesuszone, choć w porównaniu z pewnym latem, kiedy to pobyt w słonecznej Italii praktycznie spalił mi włosy, to aż tak źle nie jest:D Nie mniej, wymagają dodatkowego nawilżenia i tu z pomocą przyszedł szampon Peptide Repair od Schwarzkopf. Jako, że farbuję włosy mniej więcej raz na dwa miesiące, może trzy, postawiłam również na testy szamponu do włosów farbowanych Color Obsessed od Matrix.
Peptide Repair to szampon micelarny do włosów zniszczonych, regeneruje i odżywia włosy. W składzie ma keratynę, która wygładza, ale i dodaje energii włosom. Idąc dalej nawilża, a to na wagę złota.
Powiem Wam, że kupił mnie zapach – delikatny, nieoczywisty, szamponowy, a po nałożeniu czujesz się jak w salonie fryzjerskim. Świetnie się pieni. Ale to co najważniejsze, faktycznie włosy ujarzmia i nawilża, do tego bardzo dobrze oczyszcza skórę głowy. Właściwie nie ma minusów, wydajny, ja mam włosy długie więc mniej więcej dwie porcje szamponu wystarczają. Kiedyś przy niedobrze dobranym szamponie miewałam różne dolegliwości, uczucie ściągnięcia skóry czy też poczucie, że mimo, że umyłam głowę 15 minut temu to są nadal nieumyte. Ten szampon pozostawia po sobie same pozytywne wrażenia. Cena szamponu to od 25 zł za 250 ml do około 50 zł za 500 ml. Pielęgnacja prosto z salonu w Twoim domu:)
Matrix zaś ma do zaoferowania pielęgnację włosów farbowanych, delikatne oczyszczenie i nawilżenie poprzez zawartość witaminy E. Ma chronić kolor przed wyblaknięciem i nadawać połysku.
Dla mnie zapach oczywisty, zwyczajny i szamponowy. Dla mnie nuta zapachowa jest istotna. Faktycznie dobrze oczyszcza, po miesiącu stosowania faktycznie mogę powiedzieć, że ten kolor nie spiera się tak szybko, co do nawilżenia, nie jest aż takie duże jak w przypadku poprzednika, ale też nie ma się wrażenia, że wysusza czy nic nie robi. Dodatkowo cena to ok. 23 zl za 300 ml, minimalnie niższa. Dobry produkt, mnie jednak nie zachwycił, może jeszcze się w nim zakocham, wart jest srawdzenia, ale czy wrócę do niego nie wiem…
Pora na trzeci produkt…
Jako mama muszę się mierzyć nie tylko z wymagającymi włosami swoimi, ale również swojej córki, co prawda jej włosy są mało problematyczne, tak ich właścicielka już jęczy jak tylko biorę grzebień do ręki, już boli , a włosów jeszcze nie dotknęłam. Tym bardziej wybrałam szczotkę do testów, która musiała poradzić sobie z moimi włosami jak i mojej córki.
Szczotka Olivii Garden to wyjątkowa szczotka, ze względu na swój kształt, co sprawia, ze jest bardzo elastyczna, dopasowuje się do włosów i głowy. Postawiłam na tą do rozczesywania włosów. Powiem Wam w sekrecie, że nie pokładałam jakiś wielkich nadziei. Szczotka ma szeroko rozstawione ząbki, kolce zakończone kulką i włosie dzika.
Faktycznie świetnie masuje skórę głowy, ale przede wszystkich jest tak lekka i elastyczna, że rozczesywanie jest delikatne, szybkie i bezproblemowe. Mocno się zdziwiłam, że nawet Julia pyta gdzie jest ta niebieska szczotka, bo faktycznie mniej ciągnie włosy i łagodniej rozczesuje te kosmyki, które jeszcze nigdy nie były ścinane, a to nie jest małe wyzwanie – kto ma dzieci ten wie – wystarczy lekkie szarpnięcie tak płacz jest natychmiastowy. A tutaj czesanie zarówno dla mnie jaki i dla Julki to czysta przyjemność. Cena ok. 44 zł – warta swojej ceny. Pamiętajcie, że mówię tu o moich odczuciach, obie z Julką mamy proste włosy, nie wiem jak ta szczotka sprawdzi się na kręconych, ale chętnie przeczytam czy miałyście możliwość przetestowania.
Podsumowując, z czystym sumienie polecam Wam szampon od Scharzkopf i szczotkę Olivii Gardner Finger Brush. Wszystkie produkty możecie znaleźć tutaj, a uprzejmość sklepu fryzomania.pl jest jeszcze większa, ponieważ podzielili się też Wami kodem rabatowym:) Macie 10% rabatu z hasłem: KEEPCALM na cały asortyment.
Na co stawiacie? Jakie kosmetyki do włosów przetestujecie?
Keep Calm and Carry On:)
PS. Artykuł powstał przy współpracy z fryzomania.pl