Po namyślę stwierdzam, że tytuł tego artykułu jest dość trafiony. A o co mi chodzi, a no o to jak się diametralnie zmienia postrzeganie wszystkiego, jakie rzeczy nabierają innego znaczenia. W momencie kiedy zostaje się rodzicem, nagle jak grom z jasnego nieba zmienia się kolor trawy czy też barwa kwiatów zmienia swą paletę. Czy to inna odpowiedzialność, czy to się nazywa dojrzałość i dorosłość, a może hormony wariują i mózg zaczyna inaczej odbierać bodźce. Pominę aspekt „zaraz po porodzie” wiadomo, że płacze się na reklamie pieluch, a program UWAGA Tvn-u musi zostać natychmiast przełączony ze względu na pieski, które w nim cierpią katusze. Na wiadomościach czasem nie można ukryć wzruszenia, a sprzątanie może wtedy prowadzić do potoku łez. Wiecie, to normalne, ale w miarę mijającego czasu wracasz do normy. Nie mniej coś się zmienia. To tak jak ostatnio usłyszałam słowa Budzyńskiej, kobieta, która przed porodem była mega zorganizowana, po porodzie przeżywa szok, bo już nic nie jest takie jak było, ba! wszystkiego nawet organizacji musi się uczyć na nowo, bo już nic nie będzie jak wcześniej, kontekst się zmienił i kropka.
Ostatnio świat obiegła smutna informacja, mówię tu o śmierci jednego z najbardziej utalentowanych i znanych koszykarzy amerykańskich czyli Kobe Bryant i Jego córka zginęli w katastrofie helikoptera. I w momencie, gdy ta nad wyraz straszna informacja obiegła świat i trafiła rzecz jasna i do mojego domu (bo chyba już wszyscy o tym czytali czy słyszeli) ja pomyślałam o czymś zupełnie innym niż co poniektórzy. W mojej głowie pojawiła się myśl o matce i żonie – jak się świat właśnie jej rozsypał, jaki to straszny ból musi przeżywać po stracie męża, ale przede wszystkim swojego dziecka. Jak straszne musi być dla pozostałych córek Kobe’ego stracić tatę i siostrę. Kiedy to na świecie wszyscy rozpaczali po stracie gwiazdy, utalentowanego koszykarza. I to oczywiście jest niepodważalne, ale dla mnie gorsza myśl rozpościerała się nad tą matką, która straciła swoją nastoletnią córkę.
I tak mnie wtedy naszło, że postrzeganie świata jednak zmienia się po tym jak się zostaje rodzicem. Kiedy to myśli krążą właściwie nad tym dzieckiem, któremu ma się nic nie przytrafić strasznego. A każdą gorszą rzecz rodzic wziąłby na siebie byle tylko uchronić swoje maleństwo przed bólem fizycznym, bólem porażki czy straty.
Ale nie tylko w tym aspekcie następuje zmiana. Czytam składy jogurtów i innych produktów, czego nigdy nie robiłam i nagle wiele spożywki odpada w przedbiegach. Sama bym zjadła, duża jestem, ale Julce nie dam:)Kilka lat temu po prostu wzięłabym fajnie wyglądający kubek jogurtu, nie zastanawiając się co jest w nim. Aspekty polityczne odnoszę do przyszłości kraju w którym moje dziecko ma żyć, być częścią społeczeństwa, w przyszłości uczyć się czy też pracować i zaczyna mnie to dobijać, że ja to sobie jakoś poradzę, ale to co Ją czeka już dla mnie do przejścia nie jest. Wszystkie aspekty życiowe odnoszę do szeroko pojętej przyszłości i jeszcze szerszego pojęcia rodzicielstwa.
Tak, kiedyś wieczory były dłuższe, dziś odpadam, zdarza się, że i o 20:30. Wszystko co mogłam kiedyś zrobić prosto wracając z pracy, czeka teraz na godzinę 20, kiedy to Julka śpi. Wszystko podyktowane jest nie moim rozkładem dnia, a Jej. Kiedyś wracając do domu pochodziłabym sobie po sklepach, dziś pędzę do domu. Kiedyś czekolada czy inne ciastka, jeśli by były w domu, leżałyby na stole, a teraz ukryte są w zaułkach szafki kuchennej (tak, tak, każdy rodzic ma taką szufladę lub półkę grzechu;))
Jest milion różnych codziennych spraw, które zupełnie inaczej odbieram niż zaledwie 3 lata temu. Dziś już nie zostanę w pracy dłużej, patrzę na rodziców swoich uczniów i mówię sobie, ja taka nie będę, nie popełnię takich błędów. Kiedyś też je zauważałam, nie zwracałam jednak rodzicom uwagi, dziś nie jestem w stanie minąć ich obojętnie. Mówię im, że to nie jest ok.
Przede wszystkim doceniam każdą minutę, którą mogę w łazience spędzić sama! Kiedyś nie myślałam, że za długo siedzę w łazience, chciałam to maseczkę czy inne wannowe spa robiłam sobie w środku dnia, dziś bez szans. Bez dodatkowej pary oczu, proszenia o nie dotykanie i pośpiechu, którego jest w ciągu dnia zdecydowanie za dużo. Drzwi już nie są dla Niej przeszkodą, więc samotność odeszła w niepamięć. Człowiek wtedy kombinuje wieczorami walcząc o choć chwilę wyrwaną dla siebie.
Dziś faktycznie wszystko jest inne. Inne ma kolory i inaczej pachnie. Znam imiona wszystkich piesków w Psim Patrolu, absurdem jest dla mnie, że pieski mówią normalnie, kiedy kogoś śledzą, a nie zastanawia mnie to, że w ogóle mówią, jeżdżą same samochodami, ratują świat i mają sprzęt godny Bonda:) Wiem, że kolor talerza ma znaczenie, a łyżeczka może być za mała lub zbyt srebrna…. Wiem, że nie uchronię dziecka przed wszystkim, ale będę próbować! Ma być samodzielne, ale jak nie będzie patrzeć to będę podstawiać Jej poduszkę co by nie zabolał upadek;) Zagłosuję w wyborach każdych, żeby życie miała lepsze, będę chodzić na rzęsach, ale ogarnę, dokupię, posprzątam czy też udekoruję byle tylko powtarzała tak jak wczoraj, że Jej pokój lubi najbardziej i jest taki super:) Kiedyś to mój pokój był najważniejszy, to moje biurko miało priorytet, dziś nawet nie mam biurka, bo i tak byłoby Jej 🙂 A Wasze postrzeganie świata uległo zmianie?
A teraz….biegiem do Julki….Keep Calm and Carry On:)