Rodzicielstwo jest tak zaskakujące na każdym kroku, że człowiek wiecznie szuka wyjaśnień, rozwiązań, pomysłów itd. I kolejno z etapami rozwojowymi maluchów przychodzą zagwozdki?!?!
Dziś zagwozdka złościowa 😀 Mianowicie, złość u dziecka, złość u rodzica…Wszyscy, o dziwo, jesteśmy ludźmi i mamy emocje, z którymi sobie radzimy raz lepiej raz gorzej. A nasze maluchy dopiero kształcą w sobie tą umiejętność radzenia sobie w różnych sytuacjach, czasami niestety jest tak, że te emocje są tak intensywne, że maluch sobie nie radzi, a wtedy pojawia się złość.
Cóż to takiego ta ZŁOŚĆ? Jest to reakcja powodowana często strachem, występuje przy utracie kontroli, często idzie w parze ze elementami stresogennymi. Występuje spontanicznie często jako krzyk, gesty czy rękoczyny. U większych dzieci czy też u dorosłych, pojawia się przy utracie pewności o słuszności swoich racji. To co jest istotne to to, że jest niekontrolowana, wzmaga rytm sersa i wydzielanie adrenaliny. Do tego powoduje dynamiczne podejmowanie różnych decyzji.
I teraz przypomnijcie sobie swoją ostatnią złość i towarzyszącą sytuację. Nas wyprowadza coś z równowagi, do tego dołącza zmęczenie (częsty problem młodych rodziców), wieczne powtarzanie (mimo, że nam się wydaje, że raz powinien wystarczyć) i nie możemy sobie już z tą złością poradzić: wybuchamy.
Teraz weźmy takiego dwuletniego malucha, który jest sfrustrowany, nie może dostać tego co chce, nie jest zrozumiany przez rodzica (co gorsza, jeszcze nie mówi), zaczyna odczuwać złość, której nie zna, zaczyna się załączać stres, frustracja sięga zenitu i też wybucha.
Tylko, że my jako dorośli prędzej czy później się uspokoimy, o tyle taki maluch ma z tym nie lada problem. Mianowicie, dalej emocje nim targają, często odbijać się będzie to na śnie dziecka, gdzieś jakoś musi odreagować. U nas jego złość potęguje naszą złość, koło się toczy i zamyka…
Teraz jak sobie z tym poradzić? No niestety nie wymyśliłam nowej mega recepty. Takiej chyba można szukać u specjalisty. Ja wiem to co mówi podstawowa teoria i moja intuicja. Przede wszystkim my, dorośli, musimy się uspokoić, bo w nas jest siła, tylko nasz spokój może uspokoić dziecko. I tak wiem, teoria teorią, a emocje walą drzwiami i oknami, i jak to zrobić, jak złość narasta….No to możemy policzyć do dziesięciu, pomyśleć sobie, że przecież mój krzyk nie załatwi sprawy, czego to nauczy moje dziecko. Jak masz taką możliwość, wyjdź, przewietrz się. Odseparuj od siebie na chwile dziecko. Może to nie jest jakieś super, ale chyba lepiej 5 min posiedzieć samemu lub wyjść zrobić kółko wokół domu niż wybuchnąć enty raz. Dodatkowo znajdź sobie zajęcie, które będzie ujściem złych emocji (bieganie, chodzenie, malowanie, śpiewanie….). Co do dziecka, niestety, tłumaczenie, komunikowanie, nie używanie słowa nie, to chyba głosi teoria. Ja się staram być konsekwentna, nie krzyczeć, chociaż nawet mówiąc podniesionym głosem, mam wyrzuty sumienia. Ale tak jak to ostatnio było JESTEM MAMĄ POPEŁNIAM BŁĘDY. Tak jest i musisz się z tym pogodzić. Wypracujesz sobie system, nadejdzie taka chwila w której będziesz się uspokajać, a dziecko ze spokojnym rodzicem uspokoi się trzy razy szybciej. Czasem wybuchniesz, wytłumacz wtedy dziecku, że są takie emocje, ale trzeba umieć sobie z nimi radzić, że krzyk czy szczypanie (częste u dzieci) nie jest rozwiązaniem.
I pamiętaj, kiedyś to minie!!! Tak przynajmniej sobie ciągle powtarzam!
A teraz…Keep Calm and Carry On:)