Po pomarańczach przyszła kolej na róże.
Ale tym razem bazę stanowiła mi odżywka z akrylem, przezroczysty płyn, delikatnie fioletowawy w buteleczce, ale na paznokciach kompletnie nie nadaje koloru. Bardzo dobrze się rozprowadzała po płytce i nie ma problemu ze schodzeniem odżywki płatami. Mogę już nawet powiedzieć, że paznokcie stają się utwardzone, bardzo mnie to cieszy. Jeśli chodzi o pigmentację tych lakierów wersja róż nadal taka sama, konieczne są co najmniej dwie warstwy. Im ciemniejszy kolor tym większa pigmentacja, przy jasnych kolorach, prześwit całkowity płytki paznokciowej. Trwałość lakierów nadal nie uległa zmianie – lakier o przeznaczeniu dla sztucznych paznokci, na moich średnio się trzymają.
Warstwa wierzchnia to tym razem top coat od Seche Vit – nadal mój must have! I mimo wszystko nabłyszczenie i w szczególności trwałość tego top coat’u – jeszcze żaden inny lakier nie był aż taki świetny. Efekty oceńcie sami! PS. trochę zjechałam skórki – wiem:D Ale trudno:D prezentacja dotyczy kolorów:D
A ostatnie zdjęcie to konkretna numeracja lakierów:
A teraz…Keep Calm and Carry On 🙂