Kończy nam się styczeń, zacznie luty. Od dzisiaj mam ferie 😀 I z samego rana przy kawce tworzę Wam post podsumowujący. Nie był zły ten styczeń, mimo co rusz jakiś chorób w około. Ale minął naprawdę bardzo szybko, nie wiem nawet kiedy, a już mamy jego ostatni dzień. Zatem nie przedłużając:)
Początek roku okazał się słoneczny, wręcz iście wiosenny.
Ale końcówka miesiąca wypadła zimowo..Na drugim zdjęciu jest uwidoczniona moja pora chodzenia do pracy, kiedy to śpieszę się na 8. Ale teraz już z górki, dzień staje się dłuższy:D
Nie ma to jak peeling do ust Lush, styczniowy BeGlossy, o którym przeczytacie już niedługo. No i nie byłabym sobą gdybym miała czymkolwiek niepomalowane paznokcie:D
W między czasie nadrobiłam youtube, wyżyłam się artystycznie (teczka dla Kasi) i był przecież Dzień Babci:D
Jak już mi się polepszyła to nawet się lekko umalowałam:D Make up no make up:)
Jedzeniowo było mniej rozmaicie, przed chorobą pyszna pizza z mozzarellą i pomidorkiem – my fav:D Po chorobie i oszczędnym jedzeniu, mogłam już zjeść pastę z awokado i makaron ze szpinakiem i gorgonzolą – ale to może kiedyś przepisowo pojawi się na Kulinarnej Odysei 🙂
Ale także pojawiłam się z całą zgrają świetnych kobiet w Szpulce:) Aby uczcić ewaluację:D
AAAA no i oczywiście już podziwialiście logo made by Patrycja🙂
Mnie się ogromnie podoba, a Wam?
To teraz byle do jutra i mamy już luty:D
A teraz…Keep Calm and Carry On 🙂