Na święta Bożego Narodzenia dostałam piękną sowę, ale to już pewnie pamiętacie, od tego czasu nie rozstaję się z podgrzewaczami i przede wszystkim olejkiem Bath&Body Works oraz woskami Yankee Candle. I to właśnie dziś o woskach post.
Co gdzieś się przewinę, jak zamawiam coś na minti to wosk kupuje / zamawiam obowiązkowo. Yankee Candle ma szeroką gamę produktów, świece i woski są najbardziej popularne. Świece są różnej wielkości od podgrzewaczy po ogromne świece w słojach. Woski są w formie tart, ale wiem, że niedługo ma się to zmienić.
Yankee Candle cechuje bardzo aromatyczny zapach, unoszący się zarówno jak świeca nie jest zapalona, a wosk nie jest roztopiony i oczywiście intensywnie pachnie w czasie palenia.
Jeden wosk nadaje się do czterokrotnego palenia, maks pięć razy, aby zapach był naprawdę intensywny, koszt takiego wosku to ok.7 zł. Zapach są przeróżne. Jak widać na zdjęciu mam:
Wszystkie godne polecenia, w soboty lubię po sprzątaniu palić fluffy towels – zapach jest świeżego prania i tak jakoś czyściej się robi. Turquoise Sky pachnie deko łazienkowo, a home sweet home – cynamonowo. Oczywiście, jak ktoś nie lubi olejków, kadzidełek to niektóre woski będę niekorzystne.
Wyciąganie wypalonego wosku nie sprawia problemu, mam dwa sposoby: 1. stopiony wosk wyciągam chusteczką higieniczną w którą wsiąka wosk 2. jak ostygnie wosk, podpalam świeczkę, kiedy delikatnie stopi się dół to wyciągam cały kawałek na raz.
Zdecydowanie polecam Yankee Candle wszystkim, którzy lubią świece i pachnidła w domu, nie będziecie żałować!!
A teraz…Keep Calm and Carry On 🙂