Kto w sieci siedzi ten wie cóż to takiego „mięsny” Roger Publishing, kto to Nikola i Kuba, nie wspominając już o Gilbogerach;P
Zatem nie jest to pierwszy post z recenzją czegokolwiek od MamyGinekolog, której chyba już nikomu nie trzeba przedstawiać. Dziś padło na „mięso” (produkty) kosmetyczne, te które udało mi się przetestować. Mowa tu już o kultowych pomadkach, ale również doszedł tusz i perfumy:D
Post o tuszu możecie znaleźć tu🙂 Jedyny wyjątek jest taki, że tam recenzowałam tusz Eveline w wersji ich fabrycznej czyli nie od Roger Publishing. Ponieważ wszyscy, którzy znają Nikolę to wiedzą, że tusz którego używa od długiego czasu to właśnie ten tusz opisany w tamtym poście, tak też RP doszło do wniosku, że tusz ten też musi być częścią rodziny Gilbogerów. Zatem zaadoptowano Fiberlast tusz na potrzeby „Jestem Kobietą. Badam się regularnie”. I tym sposobem rodzina kosmetyków się powiększyła.
Nie będę się powtarzać, tusz świetnie podkreśla oko, wydłuża rzęsy. Jest trwały, nie kruszy się, nie jest wodoodporny, ale przecież nikt nie mówił, że musisz wskakiwać do basenu w pełnym make-up’ie.
Pomadki mamy trzy, dwie stworzone jako pierwsze: Pink i Red. Aktualnie do tej gromadki dotarł kolor Hot. Wszystkie trzy charakteryzują się tym, że są miękkie, są balsamem, świetnie nawilżają. Do tego ich zadanie to podkreślenie koloru ust, zatem na każdym te kolory będą wyglądały inaczej. Do tego Bell Cosmetics, które produkuje te pomadki na życzenie Nikoli i Kuby dopracował skład pomadki, jest ona bezpieczna dla wszystkich. Biorąc pod uwagę fakt, że kobiety zjadają kilogramy szminek w swoim życiu, te są bezpieczne do użytkowania przez kobiety w ciąży, w czasie laktacji, jak również jak Wam dziecko z torebki ukradnie to się mu nic nie stanie jak się wymaluje 🙂 Dla mnie przy tym trzecim kolorze Hot, to mamy zestaw pomadek na cały dzień, Red czy Pink idealne na dzień, Hot na wieczór. Do tego powiem Wam, że utrzymują się długo. W sensie kolor, zabarwienie ust, połysk i nawilżenie zanika. Ale to przecież można się pomalować ponownie;)
I trzeci produkt czyli perfumy. W wersji do torebki, ale nie jest to roletka, a normalnie z psikaczem malutka (podłużna, roletkowy kształt) buteleczka. Zapach jest świeży, dzienny. Utrzymuje się dość dobrze, choć nie cały dzień, nie jest duszący. Jest to zapach kwiatowo-owocowy (głowa: malina, ylang-ylang, czarna porzeczka; serce: róża, jaśmin, konwalia; baza: piżmo, wanilia, drzewo sandałowe). Dostępny w zestawie prezentowym z tuszem i pomadką.
Podsumowując, dla mnie te pomadki to HIT, nie wiem jak ogarnę jakby ich zabrakło. Do tego wiem, że rodzina kosmetycznych produktów dla Roger Publishing się powiększy, a tym samym będziecie mogły cały makijaż wykonać właśnie ich produktami:) Do tego sama idea tworzenia tych produktów jest niesamowita – chęć szerzenia wiedzy medycznej, wdrożenia przypominajek o badaniach! Tak trzymać Roger Publishing!
A teraz…Keep Calm and Carry On:)
8 komentarzy
Witam , chce kupić pomadkę i tusz
Fajnie, polecam
Hej, ciekawa recenzja, dziękuję 🙂 mam pytanie, jakie są po kolei nazwy namalowanych kolorów? Strzelam, ze hot, pink i red, czy mam rację? Pozdrawiam ciepło.
Zgadza się:)
Jezu, pisze się PERFUMY nie PERFUM
Ojej, jakież oburzenie, nigdy w życiu nie zjadło Ci się litery?! Już edytuję, aby nie gryzło się z poprawnością ortograficzną i wszelką inną 😉
Według amerykańskich naukowców, ludzie którzy wytykają innym literówki i błędy ortograficzne, podobno nie są fajni.
😉