Od wielu lat w mojej kosmetyczce pojawiają się tusze firmy Eveline. Jak wiecie ostatnie lata jednak spędziłam z tuszem Collistar, ale to zupełnie nie wpłynęło na moją ocenę pozostałych produktów z tej grupy. Tym postem zaczynam serię recenzji produktów firmy Eveline.
Tym razem przypadło mi w udziale testowanie tuszu o dużo mówiącej nazwie czyli Big Volume Explosion.
Według producenta: ” Doskonałe pokrycie każdej rzęsy. Precyzyjne rozdzielenie rzęs. Głęboką czerń. Podkręcenie. Wyjątkowe podkreślenie spojrzenia. Całodzienna trwałość. Bez sklejania i bez grudek.”
Jeśli chodzi o skład to dodatkowo tusz zaopatrzony został w olejek jojoba, d-panthenol, witaminy A, F i E. Poza tym oczywiście reszta porcja składników jest raczej pospolita, znajdują się tam bowiem woda, syntetyczny wosk pszczeli, parafina, glikol czy propylparaben. Ja mam dość wrażliwe oczy, mnie nie uczula, z resztą producent zapewnia, że jest to produkt wyjątkowo niepodrażniający, ale każdy powinien przetestować na sobie.
Tusz to 11 ml czarnego płynu, wyjątkowo duża szczoteczka sylikonowa.
Moje obserwacje:
- ogromna szczoteczka płata figle, przyzwyczaiłam się do mniejszych zatem ta zostawiła mi na początku ślady, ale to kwestia wyuczenia
- faktycznie czarna maskara, jednak potrzebuję kilka warstw, aby otrzymać mocną czerń
- zdecydowanie i będę to mocno podkreślać świetnie rozdziela rzęsy
- wydłuża rzęsy, może ich nie zagęszcza jakoś spektakularnie, ale dla mnie zawsze faworytem jest wydłużenie
- nie kruszy się
- nie rozpływa się przy dużym wysiłku, zdążyłam przetestować na siłowni
- zmywanie tuszu nie sprawia problemu, nie potrzebujemy żadnych dodatkowych mleczek
Sami zresztą widzicie ślady na powiece, ale da się przeżyć. Porównanie umalowanych i nieumalowanych rzęs.
Pod oczami mam też produkt Eveline, korektor rozświetlający, ale o nim przy innym poście.
Uważam, że tusz ten jest dobrej jakości za małą cenę (ok. 19 zł) z dostępnością też raczej nie będziecie miały problemu. Więc jeśli zależy Wam na wydłużeniu i rozdzieleniu rzęs, spokojnie polecam ten kosmetyk kolorowy. Moja ocena to 5/5, spełnia oczekiwania, robi to co robić ma, może nazwa troszkę wprowadza w błąd, bo przecież volume zazwyczaj jest przy tuszu pogrubiającym, a tu zaskoczenie. Tak czy siak uważam, że tusz warty jest uwagi.
A teraz…Keep Calm and Carry On….i czekajcie na kolejne recenzje Eveline
Post przy współpracy z firmą Eveline