Ostatnio już mówiłam, ale dla tych co nie czytali albo nie doczytali..Nie będzie pojawiała się seria openboxa tylko od razu recenzja produktów, stwierdziłam, że nie ma konieczności powielać postów z innych blogów, szczególnie, że na wszystkich pojawia się to samo jeśli chodzi o prezentację pudełek kosmetycznych. Zatem dziś przeczytacie i zobaczycie cóż takiego do testowania trafił mi się w styczniu.
Wersja styczniowa w grafice była niezmieniona, tradycyjnie pudrowo- różowa. Tym razem rok zaczęliśmy Zimową inspiracją gdzie głównie znaleźć można było produkty pielęgnacyjne czyli tzw. kosmetyka biała.
Na początek poszło Organique i ich cudowna pianka peelingująca do ciała wersja Fruit Coctail. Cena 19,9 zł za 100 ml.
- zapach delikatny, słodki, dość podobny do gumy balonowej
- konsystencja delikatna, piankowa
- świetnie się pieni
- cukrowy peeling łagodnie ściera martwy naskórek
- Według producenta zmiękcza i nawilża skórę dzięki zawartej glicerynie
Dla mnie bombowy produkt, love it! Ocena 5/5.
Kolejny produkt to Olay Anti-wrinkle Instant Hydration. Czyli po naszemu krem nawilżający przeciwzmarszczkowy. Krem na dzień o bardzo lekkiej formule.
- lekki krem o delikatnym zapachu typowego kremu
- szybko się wchłania
- nie pozostawia tłustego filmu
- mnie osobiście nie ściąga
- naprawdę długotrwale nawilża
- czy opóźnia starzenie skóry, jeszcze nie wiem:D
Tym razem krem Olay przypadł mi do gustu, a rzadko się to zdarza:) Za 50 ml produktu musimy zapłacić 29,99 zł. Ocena 5/5.
Dalej mamy dwa produkty, którym w udziale przypadła ocena 4/5. A to jest…
Balsam do rąk i ciała z 100 % oliwy z oliwek firmy D’Olive.
- kremowo-żelowa konsystencja
- zapach oliwkowy
- szybko się wchłania
- zostawia minimalny film na skórze, dla mnie zbyt suchy, ale da się to przeżyć
- nawilża i natłuszcza
Za 250 ml balsamu zapłacimy 19,9 zł. My otrzymaliśmy mini produkt o pojemności 20 ml. Mimo wszystko dość wydajny.
Drugi produkt to kolorówka czyli tzw. kosmetyka kolorowa. I tu otrzymałyśmy konturówkę do ust firmy Postquam.
- miękka
- bezwonna
- łatwo się nią nakłada i ewentualnie blenduje na ustach
- co do trwałości raczej przeciętna
- otrzymałam wersję koloru: carmel, więc jest delikatna i powiedzmy, że podchodzi pod kolorystykę naturalną, na moich ustach w porównaniu do szminek w kolorach nude wpadająca w odcienie pomarańczu
Za konturówkę zapłacimy 30 zł. Mimo to wiadomo, że wszelkie tego typu produkty są ogromnie wydajne.
Ostatni na liście to zestaw Schwarzkopf Essensity Color and Repair. Nie bez przypadku jest on przeze mnie wymieniony na końcu. Dla moich włosów to była istna mordęga.
- owszem skład niczego sobie, mocno naturalny i odżywczy, ale pienienie niestety nie lubię, kiedy nie tworzy mi się gęsta piania (wiem, że to przez naturalność składników)
- obciążały mi włosy
- właściwie po wysuszenie wyglądałam jakbym nie myła włosów mimo długiego spłukiwania wodą
- jedyny plus jakie odnotowały moje włosy to ułatwienie rozczesywania
Cena tych produktów o pojemności: szampon 250 ml to 56 zł, a odżywka 200 ml to 66 zł. Really? Nie nie nie, nigdy nie wydam takiej kasy. Moje włosy chyba wolą sztuczne produkty z zawartością wszelkich SLSów czy innych składników typu PEG. Zatem nikogo nie zdziwi moja ocena 1/5.
Sumując pudełko ciekawe, fajnie się testowało i nadal testuje. Ocena całego pudełka to zasłużona 4. I już czekam z niecierpliwością na lutowe – walentynkowe pudełko:)
A teraz…Keep Calm and Carry On:)