Każdy właściwie jakiś balsamów używa, używał i będzie używał. Zdecydowanie każdy też ma swoich faworytów w tym aspekcie. Co jest najważniejsze w balsamie? Wiele elementów: właściwości nawilżające, ujędrniające, właściwoiści powodujące zanik lub wstrzymanie rozwoju cellulitu, właściwości nadające koloryt, balsam może też łagodzić, odżywiać czy regenerować. Ja lubię, gdy przy wielu swoich właściwościach pięknie pachnie. I tak też balsamy z którymi aktualnie mam do czynienia w większości są nawilżające.
Pierwszy typ to Joanna Krupa dla Esotiq, cała seria kosmetyków sygnowanych podpisem modelki. Mimo, że osobiście nie przepadam za wyżej wspomnianą, to wygrałam kosmetyki w zabawie na Dzień Kobiet, organizowanej przez RMF fm. I tak też dostałam peeling ujędrniający i balsam ujędrniający.
Oba produkty cudownie pachną, dość słodko i owocowo. Peeling jest średniej grubości z zawartościa jakiś olejków owocowych, ja korzystam z niego jako peeling myjący. Kolor różowy dodaje mu słodkości. Balsam za to ma dość gęstą konsystencje, więc należy chwile poczekać zanim się wchłonie. Równie pięknie pachnie. Cała przyjemność zalicza się do kosmetyków z środkowej półki cenowej, mianowicie za 225 ml balsamu cena wynosi 59 zł, zaś peeling o tej samej pojemności to 49 zł.
Kolejno są balsamy z mojej ulubionej serii Yves Rocher, balsamy w serii Plaisirs Nature Kokos i Wanilia.
Uwielbiam intensywność zapachu obu balsamów. W każdym zestawie zapachowym mamy również żele pod prysznic, perfumy, mydełka, masła do ciała czy błyszczyki do ust. Właściwości tych balsamów to głównie nawilżenie, poza tym wygładzenie i wg mnie aromaterapia. Dodatkową zaletą YR jest fakt, że świetnie nadają się na prezent są na tyle uniwersalne, że obdarowany na bank skorzysta. A poza tym jak na swoją pojemność cena również nie jest wygórowan, za 400 ml jest to kwota 19,90 zł.
Od pewnego czasu innym faworytem mojej łazienki jest krem do rąk i ciała marki Oriflame z magicznymi składnikami masła i mleka.
Zapach niektórym nie odpowiada, ja się w nim zakochałam. Krem zazwyczaj używam do rąk albo nóg. Cudowny zapach, wygładzenie, odżywienie i nawilżenie w jednym. Zdecydowanie po peelingu dłoni lub ciała wchłania się cudownie pozostawiając na skórze powłoczke ochronną, przez co ma się wrażenie, że cały czas ma się na sobie ten krem. Często zdarzają się w katalogach przeceny na ten produkt więc należy pilnować, normalnie krem ma pojemność 250 ml i kosztuje 39 zł.
Zimą zaś najlepszy balsam to Garnier dla bardzo suchej skóry.
Regenruje, mocno nawilża, zdecydowanie nadaje się na każdą porę roku, o ile ktoś ma mocno wysuszoną skóre. Jest to balsam na tyle popularny, że nie trzeba go zachwalać. Koszt 250 ml to ok. 12zł.
Kolejnym balsamem, który w aktualnym czasie zagościł na mojej półce jest SelfTan by Miracullum. Balsam brązujący co prawda w wersji dla cery ciemnej, ale różnicy nie ma dużej między jasną. Pachnie oczywiście jak samoopalający produkt, ale do tego mimo, że dodaje koloryt opalenizny to jeszcze mocno regeneruje i nawilża.
Początkowo nie byłam przekonana co do tego balsamu, dziś stwierdzam, że faktycznie przy dobrym nałożeniu nie pozostawia śladów, kolor nie jest mocno sztuczny, a przede wszystkim naprawdę nawilża. Zatem 250 ml produktu to ok. 10 zł.
Pozostały jeszcze dwa balsamy, z czego oba niestety nie są dostępne w Polsce, ja je dostałam w prezencie. Pierwszy z nich to La Sanza Body Kiss.
Zakręcony balsam z drobinkami odbijającymi światło, ja nie zauważyłam, żeby bardzo się świecił mimo takiego opisu na opakowaniu. Za to pięknie pachnie, ma lekką konsystencję, coś jak mus. Jest to tak zwany balsam upiększający – nie wiem czy faktycznie, ale nie jestem obiektywna. Przede wszystkim jest nawilżający i nadaje się na upalne dni, nie ma się wrażenia, że balsam to kolejna warstwa przyklejająca się do skóry. Balsam ma pojemność 100 ml i kosztuje ok. $9,50. Jest możliwe zakupienie go przez takie portale jak e-bay czy z strony producenta, ale dodatkowo dochodzą koszty przesyłki.
Ostatni balsam to balsam perfumowany, Micheal Kors Very Hollywood. Również sam nie jest dostępny w Polsce, u nas można go zakupić w zestawie z perfumami ( ok. 260 zł). Sam balsam jest mocno płynny, o zapachu zniewalającym, utrzymującym się dość długo na skórze, nawilża i perfumuje.
Nadaje się do stosowania zamiast perfum, mając zawsze w torebce zdecydowanie można się wyperfumować nim:) Koszt to $ 14,99 i również 100 ml. Tak samo jak La Senza można zamówić na e-bay.
Taki zestaw balsamów – jest w czym wybierać. Każdy niech znajdzie swój ulubiony;)
A teraz….Keep Calm and Carry on….