Tak jak mówiłam, przygoda z lakierami Golden Rose Holiday nie dobiegła końca, mówię tu dla nie wtajemniczonych o lakierach z tzw. efektem cukrowej posypki czy też papieru ściernego, oczywiście w macie.
Tym razem chodzi o kolor w wersji bez brokatu, nr 63, dla mnie to kolor takiego baby pink. Słodki, ale również dobrze widoczny. Efekt końcowy mnie za każdym razem, w przypadku tych lakierów, zachwyca!!
Oczywiście paznokcie przygotowane do malowania w standardowy sposób, skórki usunięte za pomocą trimera, wypiłowana płytka delikatnie w kształcie migdałka. Pazokcie zabezpieczone odżywką, którą w ostatnim czasie notorycznie używam czyli Avon gel strength base coat, czyli odżywka żelowa, wzmacniająca paznokcie. Po jednej warstwie odżywki przyszedł czas na pierwszą warstwę lakieru.
W przypadku pozostałych lakierów z tej serii, o których mówiłam, ten kolor przy jednej warstwie nie jest bardzo mocno kryjący, owszem jeśli ktoś lubi delikatną barwę i tak zwane prześwity w kolorze, to jak najbardziej. Ja osobiście wole intensywną barwę i brak tych prześwitów.
Tak też, przy drugiej warstwie było lepiej, chociaż w niektórych przypadkach musiałam położyć trzecią warstwę, ale to pewnie dlatego, że najnormalniej w świecie się czepiam:)
A oto efekt końcowy:
Przypominam, że wszystkie lakiery Golden Rose z serii Holiday (mat i efekt posypki) są dostępne w firmowych salonach za kwotę 12,99 zł. Uważam, że jak na ten rodzaj efektu w porównaniu z cenami innych producentów, lakier jest wart swojej ceny.
A teraz….Keep Calm and Carry On 🙂