Wchodząc na wszelkie social media znajdziecie miliony cudnych kadrów, pięknych aranżacji, modowych inspiracji czy też naturalną zieleń roślin. Wejdźcie na jakiś instagram czy inny pinterest i gotowe… I tak właśnie pewien ciekawy kwiat zdobył salony internetowe czyli potocznie zwany „pieniążek” (zdobył to miano w kontekście kształtu liści) Pilea.
Pilea to niepozorny kwiatek, nie wymaga zbyt wyrafinowanego traktowania. Ja do speców ogrodnictwa nie należę, potrafię nawet ususzyć kaktusa. A ta roślinka za podlewanie i przesadzenie odwdzięcza się milionem nowych sadzonek. Obdarowałam praktycznie wszystkich najbliższych, jak ktoś chce niech woła!!
Roślinka nie wymaga wielkiego nasłonecznienia, wody przeciętnie -pokaże po listkach, że ma sucho. Lubi zraszanie, rozsadzanie sadzonek jest dwutorowe albo oddzielasz od matki i wsadzasz do wody, aby wypuściła korzonki albo od razu do ziemi tylko należy pamiętać, żeby woda była wilgotna cały czas. Zimą trzeba ograniczyć podlewanie do ilości wymaganej przez roślinę, przechodzi ona w stan uśpienia, aby wypięknieć na wiosnę.
Pilea ma odmian około 600/700 gatunków. Właściwie można je spotkać wszędzie za wyjątkiem Australii. Jest to roślina z rodziny pokrzywowatych co jest ciekawostką, bo nie parzy? Pochodzi z Chin i okolic Wietnamu.
Na salonach odgrywa rolę dekoracyjną, świetnie upiększa parapety, ale równie pięknie prezentuje się na stole. Jej kształt liści i wieczna zieleń mnie kupiły. Jest przyjazna na zdjęciach – wychodzi elegancko i subtelnie.
A kto z Was ma już tą #instafriendly roślinkę?!
Keep Calm and Carry On:)