Wakacje powinny być czasem, kiedy się nie skupiam i maluje paznokcie. Ale jakoś ostatnio jak już pomaluje tak zostaje mi na tydzień. I nie szaleję z kolorami, wzorkami itd. Tym razem postawiłam na dość ciekawy róż, który jest dość łososiowy, brzoskwiniowy czy coś w ten deseń. Opi Cotton Candy to lakier znanej firmy, która produkuje lakiery bardzo dobrej jakości.
A więc tym razem paznokcie nabrały kształtu kwadratowego. Nałożyłam w standardzie odżywkę, nadal ciągnę „terapię wybielającą”:) Czyli L’Oreal Resist&Shine White.
Następnie przyszło do nakładania docelowego różowego Opi. I wtedy się załamałam. To nie mój pierwszy lakier tej firmy, ale w tym wypadku pędzelek jest chudziutki. Matowe wykończenie lakieru przyczyniło się do tego, że pierwsza warstwa była tragiczna. I chyba dlatego, że byłam tak strasznie zawiedziona, że nawet nie zrobiłam zdjęcia. Ale walczyłam dalej. Druga warstwa – miejscami prześwity. Rzadko się zdarza, żeby taki lakier z matowym wykończeniem tak strasznie krył. Więc dopiero osiągnęłam doskonałe krycie przy trzecie warstwie.
Oczywiście na wierzch położyłam Seche Vite top coat. Przy pierwszym noszeniu lakieru (bez top coat’u) trwałość dobra 5 dni. Opi ma w zwyczaju nie odpryskiwać tylko się wycierać. Przy Seche Vite oczywiście trwałość wydłużona.
Lakiery Opi możecie otrzymać w drogerii internetowej kosmetykizameryki.
A oto efekty..
A teraz…Keep Calm and Carry On:)