Czas wakacji to czas, kiedy wielokrotnie wprowadzane są zmiany w naszym życiu, często bez naszej wiedzy, gdyż zajęci wakacjami, odpoczywaniem nie zwracamy uwagi na to czym zajmuje się Rząd.. I teraz czy faktycznie we wrześniu będzie po „staremu” , a może czekają zmiany, które postawią na głowie niejedną rodzinę. Mówię tu oczywiście o zmianach w edukacji – ostatnimi czasy tak ważnej dziedzinie – rodzice musieli zmienić swoje przyzwyczajenia, bo zdalne nauczanie tego od nich wymagało, zdalne nauczanie poruszało do krwi rodziców, środowiska nauczycielskie, samych uczniów. Zarzutów w stronę Rządu było nie mało, ale i w stronę samych nauczycieli popłynęły straszne ilości roszczeń czy wyrzutów niezadowolenia. I jestem daleka od chwalenia Rządu i ich decyzji, nie mniej zamknięcie szkół było zasadniczą kwestią w walce z pandemią. Ale co ze zmianami, które znając życie wprowadzą w czasie kiedy nikt się nie zorientuje i to co dziś nas obowiązuje (nas -rodziców czy nauczycieli) już jutro będzie nieaktualne….
Teraz wyobraźcie sobie szkołę specjalną i Jasia (imię przypadkowe) – szkołę pełną nauczycieli specjalistów, uczniów z różnymi problemami. …. widzicie już to, w tej szkole jest Jaś, głębokie spectrum autyzmu. W szkole specjalnej ma kolegów, nauczyciele przejmują się Jego stanem zdrowia zarówno psychicznego jak i fizycznego. Ma wspierających nauczycieli i jak czegoś nie potrafi to oni zdecydowanie pomogą, podadzą rękę i wytłumaczą. Jaś zawsze może tam liczyć na wszystkich, nigdy nie będzie rozumiał metafor, ale może nie będzie się bał ludzi….
Mamy też szkołę masową, do której chodzi Krysia. Krysia jest w zwykłym liceum, a w Jej klasie jest 29 uczniów. Nauczyciele mają tych klas na jednym poziomie około 5 co daje przy takim obłożeniu klas liczbę uczniów około 145 na jeden poziom. Mimo, że nauczyciele się starają i wkładają ogrom pracy w edukację swoich uczniów, nie są w stanie zauważyć wszystkiego czy zapytać o wszystko. Z doświadczenia wiem, że często uczniowie z problemami psychicznymi, przemierzają korytarze niezauważeni, niekiedy kończy się to źle. Krysia mogła też iść do szkoły tzw. rankingowej – wyniki to podstawa, a ocena dobra to żenada. Nie wybrała jej, ale mogła, czy dałaby radę psychicznie nie wiemy, ale część z jej rówieśników z taką presją nie jest na Ty, a kończy się to uzależnieniami i terapiami psychiatrycznymi, o ile nie gorzej.
A teraz zabierzmy Jasia ze szkoły specjalnej do szkoły masowej – widzicie to?!? No właśnie – nie ma opcji, żeby Jaś się odnalazł w takiej klasie. W najlepszym razie przestanie chodzić do szkoły, w najgorszym….nawet nie chce myśleć…
A nasz Minister Edukacji p. Czarnek właśnie zamierza zakończyć pracę szkół specjalnych – zapewne za dużo kosztują. Ja chciałabym się zapytać jakim cudem konserwatywny Rząd, który walczył o ochronę życia, mówiący, że dzieci są NAJWAŻNIEJSZE, zabiera jedną z NIELICZNYCH pomocy jakie oferuje Państwo rodzinom z dziećmi na przykład z upośledzeniem lekkim?!?
Czyli, że ochrona życia kończy się przy porodzie, a potem „radźta” sobie?! Jakim trzeba być człowiekiem, aby wymyślać zmiany w edukacji tak potrzebnej jak ta specjalna?! Nie dość, że fundacje działające na rzecz dzieci chorych, zaburzonych muszą walczyć o każdą złotówkę, rodzice często mogą wysłać dziecko na obóz terapeutyczny tylko wtedy, kiedy zbiorą na to pieniądze i to NIEMAŁE!!! To teraz socjalizowanie o którym tyle się mówiło a propo zdalnego nauczanie już nie jest ważne?!
Panie Czarnek, dlaczego?!
Szkoła specjalna z wyspecjalizowaną kadrą to miejsce, które przygotowuje dzieci z wszelkimi problemami od upośledzeń po Aspergera, aby kiedyś te „dzieci” już dorosłe poradziły sobie w życiu. Wiedziały jak się zachować, odbierały komunikaty z zewnątrz i wiedziały jak je traktować, a to tylko kropla w całym zestawie zadań, które spełnia ta szkoła dla tych dzieci. Zostaną tego pozbawieni, terapie staną w miejscu, bo terapia, szkoła i dom to właśnie te miejsca, które muszą działać na tak zwanym jednym froncie!! Spójność działań to dla tych dzieciaków podstawa!!!
Szkoła masowa to nie jest miejsce dla autysty, Aspergerowca czy osoby upośledzonej. I nie ze względu na to, że inni uczniowie sobie z tym nie poradzą, ale ze względu na to, że szkoła nie poradzi sobie z tak wymagającą edukacją, przy obłożeniu klas jakie mamy dzisiaj. W klasach z ilością 25 osób to można powiedzieć komfortowo, większość szkół jest przeładowanych, a Pan Czarnek chce tam jeszcze „wrzucić” dzieci ze specjalnymi potrzebami!!!
Co więcej, ja rozumiem, że przychodzi człowiek do Ministerstwa i chce wprowadzić swoje zasady, zmienić najlepiej wszystko. Ale czemu co rusz są to zmiany nie idące do przodu tylko cofające edukację w czasy, które już nie powinny mieć miejsca, a tym samym pozbawia nowe pokolenia szansy na dobrą edukację. Za to podwyższy pensum – medialnie da więcej pieniędzy nauczycielom – super gest, ale to nie tak działa. Bo w każdej firmie jak się więcej pracuje to siłą rzeczy dostaje się więcej kasy – logiczne prawda?! Większe pensum oznacza więcej godzin przy tablicy, a to za sobą ciągnie większą pensję, ustalmy nie są to jakieś wielkie kwoty, ale co się medialnie sprzeda?! Oczywista, oczywistość. Ale, ale najlepsze jest to, że wiecie jakie przedmioty zwiększą ilość godzin?! Najważniejsze i te, które niewątpliwie przydadzą się w życiu dorosłym, ba nie idźmy tak daleko – na studiach, w szczególności tych no dajmy na to matematycznych…Uwaga! Plastyka lub muzyka -serio, serio…
A religia obowiązkowo – rozumiem, że chodzi o każdą ewentualną religię, bo wyznań mamy wiele, a uczniowie są zróżnicowani?! Ale oczywiście nie oszukujmy się, chodziło o katolicyzm… nie mówiąc o tym, że propozycja padła wstawienia religii jako przedmiotu maturalnego!?? Gdybyście mnie widzieli jak to piszę to właśnie zbieram oczy z podłogi i mam mdłości.
Takich pięknych kwiatków jest sporo, a wiecie co jest najgorsze, że nie mamy na to wpływu, to jest tak, że dziś idę spać, a jutro pewnie wprowadzą kodeks etyczny i będę bez pracy…
Szkoda mi uczniów, mojej córki, która za kilka lat pójdzie do szkoły, a ja nie mam wpływu na te fanaberie człowieka, którego nazywają Ministrem. Ani jako rodzic, ani jako nauczyciel.
Mam wielką nadzieję, że do tego nie dojdzie, że Ich Bóg spowoduje, że Ich oświeci, ale co zrobimy jeśli nie?!
Co gorsza, wiem, że właśnie może być tak, że wystawiam sobie wilczy bilet. Skrytykowałam coś lub kogoś, a nie wolno!!! Trudno, nie zgadzam się z takimi zarządzeniami, pomysłami, zamkniętymi umysłami i brakiem tolerancji jaki aktualnie panuje w Polsce.
Keep Calm and Carry On!
PS. Nie ma w tym wpisie zdjęć, sorry, ale tego się nie da dokoloryzować…