Kolejny z produktów Eveline to dla mnie ciekawe zaskoczenie. Krem CC wersja light czyli krem nawilżający z pigmentem, ujawnia się podczas nakładania kremu. Możecie dostać również wersję dla cery śniadej, niestety albo stety są tylko dwa warianty kolorystyczne, co nie przeszkadza, przecież chodzi w tym kremie o naprawdę naturalny look.
Co czyni ten krem?
No i oczywiście jeden z istotnych szczegółów skład kremu:
Oczywiście 30 ml dostaniemy w ceni 28 zł, jak na krem średnio wyższa półka, jeśli chodzi o fluid well, cena uważam za wysoka jeśli chodzi nam o dobrze kryjący produkt.
Moje obserwacje:
- krycie lekkie, nie zakrywa niedoskonałości wystarczająco dobrze
- ma faktycznie rozświetlające drobinki, ale nie są to cząstki brokatu zatem nie ma problemu, że jakoś nadmiernie się błyszczymy
- przebija nawilżeniem!! tak ten krem nawilża i to długotrwale
- przez rozświetlenie cera wydaje się faktycznie mniej zmęczona
- dla mnie nie matuje – przecież ma rozświetlać
- dopasowuje się kolorystycznie tzn. nie ma efektu maski, jest to raczej efekt naturalny i przy karnacji od jasnej do średniej może zdać egzamin, choć latem osobiście dla mnie za jasny
- nie mam ogromnie widocznych porów, nie wypowiem się czy je ukrywa, ale na bank nie zapycha
- zawiera SPF 15 co jest bardzo dobre zarówno wiosną, jesienią jak i zimą, na lato lepiej mieć większy filtr
- nie pozostawia plam, łatwo się rozprowadza, dla osób, które nie lubią bawić się make up’em to genialny produkt
Dla mnie dopełnieniem jest beżowy puder mineralny sypki, aby jednak kolor był bardziej wyrównany i zwiększam w ten sposób krycie. Dla mnie krem otrzymuje 4/5 pkt. Polecam Wam jeśli nie chcecie spędzać dużo czasu przed lustrem, jesteście spóźnione i się śpieszycie, ale również i przede wszystkim wtedy kiedy zależy Wam w szczególności na nawilżeniu i wygładzeniu buzi.
Na zdjęciu możecie przede wszystkim zobaczyć, że krem nie daje wielkiego krycia, ale za to po wykończeniu make up’u zdecydowanie się sprawdza dla cery mieszanej i suchej, naturalność górą!
A teraz…Keep Calm and Carry On 🙂
Post pisany przy współpracy z firmą Eveline