Miesiące mijają niesamowicie szybko, chwilami się przeciągają, a tu już koniec. Pogoda chwilami nas nie rozpieszczała, ale ogólnie nie było źle, przecież deszczu nie było.
Kwiaty bardzo lubię, a teraz zakwitł mi storczyk od roku, róże w biedronce wymiatają i zawsze fajnie mieć jakiegoś kwiatka na stole:D
W ramach pracy w szkole wycinanie nietoperzy i duszków 😀 A że Halloween no to i dynia musiała być na stole:D A w szkole organizacja Halloween zobowiązuje – trzeba być kotem swojej czarownicy:D
Wyjście z Kasią, pierwsze i wydaje mi się, że udane:D A piłyśmy….to:)
Antrakt pozdrawiamy – na bank powrócimy:D
Jeśli chodzi o sporty – mecz Polski must see no i oczywiście KSW 😀
14 października – Dzień Edukacji Narodowej świętowaliśmy w takich warunkach:D a i tak najlepsze było to….
Koktajl – zainspirowała mnie Szusz, chia to jakby na codzień:D Szampan nie pijam będąc na zakupach, a tu taki psikus:D No i deser z tapioki, nie spodziewałam się, że będzie taki pyszny:D A przepis od Anny Lewandowskiej 😉
Pies oczywiście spędził miesiąc na rozrabianiu, a w nocy jest podobno przemilusi. Tak też, nic w jego zasięgu być nie może bo spotka się z kłami tego jakże ogromnego wilczka:D
A jesień idzie w parze z mgłami – dawno tak bardzo nic nie widziałam. Light Move Festival był, więc w domu światełka też muszą być:D A w ramach rozrywki zwiedzanie szpitala – złe samopoczucie K. spowodowało październikowy zawrót głowy (badania, antybiotyki i diety…), a to jeszcze nie koniec leczenia:/
A teraz przyszedł jesienny listopad:D
A teraz…Keep Calm and….waiting for birthday…Carry On 🙂