Kolejny post paznokciowy, mam nadzieję, że się Wam nie nudzi:) Tym razem w ruch poszedł lakier Maybelline Salon Expert nr 202 really rosy. Kolor rudo-różowy, zdecydowanie wyraźny, ale nie rzucający się w oczy. Ze względu na to, że już trochę czasu ma, konsystencja lakieru nie jest już super świeża, ale da się go jeszcze wykorzystać. Zresztą wyznacznikiem będzie czas w jakim manicure będzie trwały.
Na już przygotowane paznokcie, wycięte skórki (trimmer Elle) i wypiłowaną płytkę paznokcia tym razem na kwadrat – wiem, już nie jest takie to modne jak kiedyś, ale lubię, położyłam warstwę odżywki Eveline 8in1.
Mimo wielu zasłyszanych i przeczytanych recenzji, że odżywka jest zła, niszczy paznokcie, ja ją chwalę, u mnie przynosi rezultaty. Paznokcie odrosły mi tak, że chyba ostatni raz tak długie to miałam w liceum, co prawda wspomagałam się długo skrzypem i ten dwa w jednym schemat przyniósł mega rezultaty. W każdym razie paznokcie również mam twarde, nierozdwajają się, nie łamią się, a nie powiem czasem jak mi się przydzwoni tym paznokciem to, aż cud.
Na tak przygotowane paznokcie poszedł lakier really rosy, jedna warstwa by wystarczyła, lakier jest mocno napigmaentowany. Ja lubie dwie warstwy lakieru dla lepszego efektu.
Tak też po wyschnięciu obu warstw na serdeczny paznokieć nałożyłam, zachwalany przez Red Lipstick Monster lakier Golden Rose Carnival o numerze 01, czyli lakier z drobinkami brokatu, ale białego i nieświecącego się, a to powoduje efekt jak malowany na paznokciach farbą. Super! Mnie się bardzo podoba.
Po wyschnięciu, nałożyłam top coat
I voila!! paznokcie gotowe!
A teraz…Keep Calm and Carry On 🙂