Znacie to uczucie, kiedy wszystko macie zaplanowane i nagle runął Wam cały precyzyjny plan?!? No właśnie!!
Tak na koniec lipca plan, który zapowiadał się tak cudnie legł w gruzach… a w planie miałam jeszcze rok wychowawczego urlopu. Niestety albo stety, wracać do pracy trzeba.
Tak czy siak, planów było dużo, wyszło jak zawsze… Miał być ebook puszczony w świat w czerwcu, miałam zmienić pracę na zdecydowanie bardziej opłacalną, miała być restauracja i urlop wychowawczy… A nie ma zmian….. więc postanowiłam iść na żywioł.
Jak skończę ebook to go puszczę w otchłań internetową licząc, że może ktoś go kupi. Jak będzie restauracja to będzie, a ja tymczasem wrócę do roboty, która powinna być nazwana poświęceniem, za takie pieniądze, będę musiała iść na egzamin, żeby zrobić awans – bo nie jest to tak jak w normalnej firmie tu się egzaminy zdaje, jakość Twojej pracy nie jest doceniana awansem….
Wrzesień jest zawsze jakimś początkiem, poniekąd i końcem – lata, słońca i beztroski. Ale zaczyna się nowy epizod, zaczynasz działania, masz nowe plany i kolejne stawiasz sobie cele. I tak zamierzam działać, mieć jakieś mniejsze lub większe cele, iść dalej, do przodu, nie zważając na to co kto myśli i mówi. Może i głupio, ale co tam….
Jak to mówi Budzyńska: Zrobione jest lepsze od doskonałego. I ja doskonała nie muszę być, ebook nie musi być teorią Enstaina, plany nie muszą być jak podróż w kosmos. Może zacznę od ogarnięcia jedzenia do pracy?! A może od tego, żeby mniej robić, a więcej spać?!
Coś się wymyśli, a teraz…
Keep Calm and Carry On:
2 komentarze
I tak trzymaj! A po pracy relaksuj się podczas pisania wpisów:))
Tak właśnie zamierzam:D