Tak samo jak poprzedni i ten rok przyniósł bardzo dużo wyzwań. Bycie mamą tak żywiołowej dziewczynki to nie lada wyzwanie. W maju Julka skończyła roczek, zaczęła chodzić, potem biega, coraz więcej rozumie, bawi się, maluje i choć jej koncentracja nie jest już jak u mrówki, to daleko jej jeszcze do koncentracji kota:) Nie mniej jednak każdy dzień przynosi nam nowe przygody. Plus taki, ze zakończyliśmy wcześniacze wizyty kontrolne u wszystkich z możliwych lekarz, wynik pozytywny. Uszłyśmy obronną ręką. Dałyśmy radę, rozwijamy się prawidłowo, oczywiście z miesięcznym opóźnieniem, ale prawidłowo. A to najważniejsze.
W czerwcu zakończyłam wszystkie możliwe urlopy: macierzyński, rodzicielski i uzupełniający wypoczynkowy, aby we wrześniu z wielkim trudem wrócić do pracy. Nie było i i nie jest to łatwe. Logistycznie nadal kulejemy, chociaż uważam, że i tak jakoś nam się udaje.
Razem z Kasią podjęłyśmy bardzo ważną decyzję: piszemy ebook’a, jesteśmy jeszcze na początku drogi, ale plany są wielkie:) I małym kroczkami idziemy do przodu. Plan mamy potężny, można by powiedzieć, że pewnie porwałyśmy się z motyką na słońce, ale kto nie ryzykuje ten nic nie ma. Zatem mamy nadzieję, że w połowie 2019 roku podzielimy się ze światem naszym dziełem.
Końcówka roku 2018 była mocno intensywna jeśli chodzi o wydarzenia. Wyjątkowo dużo w tym miesiącu słyszę o pogrzebach, zdecydowania za dużo. Co oni się na ten świąteczny miesiąc uparli?!? Uważam, że dobrze, że to koniec roku. Można szybko zacząć nowy z czystą kartą. Niektórzy podjęli bardzo ważne decyzje zawodowe, zaczną nową pracę w styczniu, inni zaczną remonty.
Życzę sobie i Wam, aby ten nadchodzący za kilka godzin Rok przyniósł same dobre rzeczy. Sam uśmiech i radość. Żeby nie było smutku i stresów. Żeby plany się powiodły, a serce rosło w siłę. Marzmy, kochajmy i bądźmy spokojni:D
A teraz….Keep Calm and Carry On:)