Czyli jak to nauczyciel jedzie na koniec roku szkolnego na obóz z dzieciakami. Nie będę Wam tu pisać, jak to jest – bo nie wiem, first time ever! Ale napiszę gdzie jadę, a po powrocie zdam relację:D
Ja, szary nauczyciel, kategorii piórkowej, zmęczona do granic możliwości…ale kochająca morze nade wszystko, jadę do Łeby!!
Nie będzie to moja pierwsza wizyta w tej miejscowości, ale sam fakt, że znowu usłyszę szum morza, dotknę piasku już napawa mnie taką radością i ekscytacją, że zostało mi skakać pod sufit. Zaznaczę dla nie poznaki, że tak, pamiętam, że jadę tam do pracy – ale morze i tak wygrywa!
Zatem jeśli chcecie wybrać się do Łeby to kilka podstawowych informacji, prócz tego co wiecie czyli, że jest Morze Bałtyckie (niektórzy w podstawówce nazywali je Barlickim, ale to nieistotne) 🙂
- jest to wybrzeże słowińskie
- mieści się na rzeką Łebą i Chełstem
- miejscowość wypoczynkowa z portem morskim
- około 3000 mieszkańców
- do 2005 roku uznawane za miejsce uzdrowiskowe w szczególności w chorobach układu oddechowego, tarczycy, przemiany materii, narządów ruchu i przy reumatyźmie
- do zwiedzania jest przede wszystkim Park Narodowy Słowiński
- ruchome wydmy za każdym razem inne
- jezioro Łebsko, Gardno, Sarbsko
- mierzeja Sarska
- stare domki rybackie
- skansen parowozów
- zabytki w tym różne kościoły
- kanał portowy
A poza tym piękna plaża – jeden mankament – kupa ludzi. Mnie nie przeszkadza, ale są osoby wolące spokojne plaże.
Także, ten tego, do zobaczenia po 10 lipca!!
A teraz…W drogę!!! Keep Calm and Carry On!
Ps. trzymajcie za mnie kciuki – mam nadzieję, że przeżyję:D