Spóźniony zestaw zdjęciowy, ale już jest. Tak wiem, obiecywałam posty 🙁 Ale wierzcie mi mam taki zjazd weny, że zajmuję się wszystkim, ale nie tym. Nawet ostatnio zaczęłam myśleć co by na chwilę jakoś zawiesić działalność blogową….Ale jeszcze nie podjęłam tej decyzji.
Tak czy siak, lipiec był bardzo ciekawy i można powiedzieć relaksujący, choć chwilami wypełniony też pracą:D
I tak właśnie toczyła się produkcja podręcznika:)
W między czasie w okolicznościach przyrody działki, umilam sobie czas:)
Widzieliście hiacynta, bez łodygi, kwitnącego w lipcu???
Zaznaczę, że aura jest świetna, bo aż jakiś cudowny zwierzątek, urządził sobie wylegiwanie w słońcu 🙂
Dodatkowo zaliczyłam (oczywiście nie byłam sama;)) ZOO Warszawskie:) i Cheesecorner of course:D
Zaznaczmy, że śniadania były monotematyczne 😉
A no i robiłam TORT!!! Pierwszy raz – przepis super, ale było pod górkę – oczywiście, śmietana się nie ubiła, potem jajka ubite trochę siadły, na koniec wszystko płynęło, a podróż tort przetrwał ledwo – mówią, że pyszny był 😉
Było i też rozpieszczanie siebie 🙂
I co istotne – adrenalina w kosmos – Enegrylandia Wymiataaaa!!!
Pogoda była różna, ale deszcze przeszły same siebie…
Były podróże, były i inne rzeczy….
Zwierzogród – świetny!!! Polecam:D Posterunkowa Hoops rządzi:D
A teraz….sierpień, ciekawe co przyniesie….Keep Calm and Carry On 🙂