No więc… Ostatnimi czasy często wpadam w Internecie na różne blogi, w dużej może w kategorii lifestyle, fashion, ale równieź inne. Wielokrotnie widziałam tam coś takiego jak glossybox. Zaciekawiona recenzjami, poleceniami, stwierdziłam, że należy zwiedzić stronę i się zapoznać ( www.glossybox.pl ).
Jak to działa? No więc ależy zasubskrybować, co miesiąc dostarczają urocze pudełko z zawartością niespodzianką, owszem to gra w ruletkę, ale co tam: jest ryzyko jest zabawa:) Po otrzymaniu, należy testować dostarczoną zawartość i ocenić wypełniając ankiety, za które jest się wynagradzanym tzw. „glossydots”, które po zebraniu odpowiedniej sumy można wymienić na darmowe pudełko. Punkty są również dawane za zaproszenie innych uczestniczek programu.
Po długim czytaniu regulaminu, formy działania, postanowiłam zaryzykować zachęcona formą i zawartością pudełek, o których mowa. Tak zatem zamówiłam i czekam. Na bank, w momencie otrzymania podzielę się uwagami.
Nie powiem, ale okres oczekiwania napawa mnie uczuciem jakie zawsze miałam czekając na prezenty od Mikołaja. Zatem oczekiwać na sprawozdanie:)
A teraz… Keep Calm and Carry on…